Powrót

Żegnamy Romana Kenta

W piątek 21 maja, w wieku 96 lat, odszedł Roman Kent, były więzień Auschwitz-Birkenau, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego.

Mówi jego przyjaciel Marian Turski: „Żegnamy naszego przyjaciela –Romana Kenta. Człowieka wielkiej odwagi i życzliwości. Człowieka wielowymiarowego, który nie bez powodu swoją autobiografię zatytułował „Jedynym wyjściem była odwaga”. Wiele razy jego postawa zmieniała jego świat: – gdy ratował własną rodzinę w Litzmannstadt Getto; – gdy wspierał swojego brata, z którym przebywał w niemieckich obozach zagłady od Auschwitz do Flossenbürg; – gdy po wojnie odbudowywał swoje życie w Nowym Jorku.

Przez dziesięciolecia był Przewodniczącym American Gathering of Jewish Holocaust Survivors (Amerykańskiego Zgromadzenia Żydów Ocalałych z Holokaustu).  Zasiadał w Radzie Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie, był prezesem the Jewish Foundation for the Righteous (Fundacji na Recz Sprawiedliwych), a od 2011 roku przewodniczącym  Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego; jeszcze kilka dni temu redagował list do premiera Morawieckiego z wnioskiem o restytuowanie Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej przy premierze RP. Przez kilka dekad był skarbnikiem Claims Conference i wraz z Ambasadorem Stuartem Eizenstatem przewodniczył zespołowi negocjacyjnemu, który wypracował odszkodowania dla Ocaleńców. Warto nadmienić, że dzięki jego szczególnemu zaangażowaniu, nieżydowscy robotnicy przymusowi w III Rzeszy również otrzymali (skromne, ale jakiekolwiek) odszkodowania.

W dziejach Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN Roman Kent ma szczególną kartę. To dzięki niemu Claims Conference wsparło Muzeum w czasie jego powstawania. Roman brał udział we wszystkich ważnych wydarzeniach z życia Muzeum, łącznie z jego otwarciem.

Na zawsze zapamiętamy słowa Romana Kenta wygłoszone w 70 rocznicę wyzwolenia Auschwitz w 2015 r., kiedy jako pierwszy ukuł XI przykazanie: Nie bądź obojętny.

Łódź, w której się urodził, do ostatniej chwili była bliska jego sercu. Na dwa dni przed odejściem, gdy już nie miał prawie siły mówić, chciał, abym przez telefon czytał mu wiersze Juliana Tuwima”.

Niech jego dusza związana będzie w węzeł życia.